Autor: Cecelia Ahern
Liczba stron: 456
Rok pierwszego wydania: 2004
Dla niektórych to ,,odmóżdżenie". Dla innych- przyjemna książka w stylu: przeczytać i zapomnieć. Dla
jeszcze innych: cudowna historia do płaczu i śmiechu.
Do której grupy ja należę? Właściwie.. nie wiem. Nie jest to wielce ambitna pozycja, przy której dowiemy się czegoś nowego, co zmieni nasze życie, ale nie jest też na odmóżdżenie. Nie jest to też zwykła, prosta książka o uczuciach... Jednak.. Takich książek jest wiele, prawda? Płaczliwych melodramatów, przy których towarzyszą nam i wybuchy śmiechu, i paczka chusteczek. Pod tym względem, rzeczywiście, ta książka nie wyróżnia się kompletnie niczym. Jednak ma w sobie jakiś magnes, coś, co kazało mi siedzieć w nocy, i-wbrew rozsądkowi i wizji pójścia następnego dnia do szkoły- czytać do końca.
Piękna historia. Oczywiście, baaaardzo przesłodzona, ale.. w tym jej urok.
O czym jest? O pięknej miłości i opiece. Opiece osoby zmarłej, która jeszcze jako chora postanowiła zadbać o życie swojej żony, by ta nie pogrążyła się w rozpaczy po stracie i ułożyła sobie je na nowo. Niezwykła miłość. Myślę, że wymarzona przez wiele kobiet (oczywiście pomijając te.. mniej przyjemne kwestie).
Oglądałam też ,,ekranizację". Specjalnie użyłam cudzysłowu, ponieważ różni się bardzo, ale to bardzo od książki. Właściwie.. jedyne, co mnie trzymało przy oglądaniu, był Gerard Butler ;)
Książkę bardzo polecam na długie wieczory, na poprawę humoru czy na wypłakanie, co tam komu pomaga :) Film-niekoniecznie...
poniedziałek, 22 października 2012
Gringo wśród dzikich plemion
Autor: Wojciech Cejrowski
Ilość stron: 256
Rok pierwszego wydania: 2003
Pełna humoru? To na pewno. Przybliżająca (choć, jak sam autor przyznaje, w minimalnej części) życie i kulturę Indian? Również. Wciągająca? Ojjj na pewno ;)
Wcześniej próbowałam przeczytać znalezioną w domu książkę ,,Kołtun się jeży", przez którą, o ile pamiętam, nie przebrnęłam, a jeśli już to baaaaardzo powoli i z trudnościami. Jednak książka ,,Gringo..." jest jak.. podróż w inny świat. Przez książkę. Z cudownym uczuciem, że nie jest to fikcja literacka ale najprawdziwsze wspomnienia podróży.
Niesamowita książka, z którą miałam początkowo problemy. Sama nie wiem, dlaczego, ale czytałam ją dość opornie. Dopiero po ok.70 stronach naprawdę mnie wciągnęła, a koniec nadszedł za wcześnie ;)
Z pośród wielu plusów, do których należy m.in zagłębienie się w kulturę Indian, na mnie wielkie wrażenie zrobił humor, jaki z niej ,,kipie". Momentami śmiałam się aż do bólu. Szczególnie we fragmentach o motylach ;)
Zdaję sobie jednak sprawę, że nie każdemu humor ten będzie odpowiadał, lub też będzie ich odrzucało samo nazwisko autora. Radzę jednak się przełamać, na czas czytania książki zapomnieć o często kontrowersyjnych wypowiedziach, różnicach w pojmowaniu świata jakie mogą nas dzielić. Na pewno Państwo nie pożałują :)
Ilość stron: 256
Rok pierwszego wydania: 2003
Pełna humoru? To na pewno. Przybliżająca (choć, jak sam autor przyznaje, w minimalnej części) życie i kulturę Indian? Również. Wciągająca? Ojjj na pewno ;)
Wcześniej próbowałam przeczytać znalezioną w domu książkę ,,Kołtun się jeży", przez którą, o ile pamiętam, nie przebrnęłam, a jeśli już to baaaaardzo powoli i z trudnościami. Jednak książka ,,Gringo..." jest jak.. podróż w inny świat. Przez książkę. Z cudownym uczuciem, że nie jest to fikcja literacka ale najprawdziwsze wspomnienia podróży.
Niesamowita książka, z którą miałam początkowo problemy. Sama nie wiem, dlaczego, ale czytałam ją dość opornie. Dopiero po ok.70 stronach naprawdę mnie wciągnęła, a koniec nadszedł za wcześnie ;)
Z pośród wielu plusów, do których należy m.in zagłębienie się w kulturę Indian, na mnie wielkie wrażenie zrobił humor, jaki z niej ,,kipie". Momentami śmiałam się aż do bólu. Szczególnie we fragmentach o motylach ;)
Zdaję sobie jednak sprawę, że nie każdemu humor ten będzie odpowiadał, lub też będzie ich odrzucało samo nazwisko autora. Radzę jednak się przełamać, na czas czytania książki zapomnieć o często kontrowersyjnych wypowiedziach, różnicach w pojmowaniu świata jakie mogą nas dzielić. Na pewno Państwo nie pożałują :)
środa, 17 października 2012
Świętoszek
Autor: Molier
Gatunek: dramat
Ilość stron: 130
Tytuł oryginału: Tartuffe
Rok pierwszego wydania: 1664
Ocena: 8/10
Leci czwarty wiek od jej powstania, a książka jak była
prawdziwa, tak jest.
Mowa o ,,Świętoszku”
Moliera- świetnym obrazie ludzkiej naiwności, przebiegłości i fałszywej
pobożności.
Gdy dramat ten powstawał, przysporzył Molierowi sporo
problemów- nie obyło się bez skandali czy zakazami wystawiania na scenie. Teraz już nikt się nie oburza czytając ,,
Świętoszka”, ale trzeba przyznać- wielu przytakuje zauważając to, co nas otacza
na co dzień.
Zastanawia mnie też fakt, że książki czy pojedyncze, nieduże
dzieła z wcześniejszych wieków czytam raczej opornie, często za bardzo skupiam się
na języku niż na samej treści, przez co
nic nie rozumiem i muszę czytać od nowa. Tu było zupełnie inaczej- przeczytałam
ją bardzo szybko, czerpiąc ogromną radość z każdej sceny. W pełni spełnia podstawowe założenie
oświecenia: ,,bawiąc-uczyć”. Dobra komedia z XVII wieku? Jak najbardziej
możliwa.
Na swój sposób smutna to komedia. Śmiech przez łzy.
Zastanawiające zachowanie Tartuffa, wzbudzający (przynajmniej we mnie) litość
Orgon, pozytywnie przebiegła Elmira. Wszystko to sprawiło że od niedawna
zaliczam ,,Świętoszka” do moich ulubionych lektur.
Subskrybuj:
Posty (Atom)