środa, 11 stycznia 2012

,,Paul McCartney- biografia'' Piotr Chróściel

Autor: Piotr Chróściel
Gatunek: biografia
Ilość stron: 174 + zdjęcia
Rok pierwszego wydania: 1992
Ocena: 8/10
       
           Pierwsza biografia mojego ulubionego artysty, z ukochanego zespołu, jaką przeczytałam.
          Szczerze ? Ze 173 stron tej oto książki zapamiętałam i dowiedziałam się więcej, niż z ponad 600 stron biografii Johna Lennona. Książka ,,lekka'', czyta się bardzo szybko, dokładnie opisująca albumy i życie Paula, chociaż mało skupiając się na czasach beatlesowskich. Momentami robiło mi się niesamowicie smutno- szczególnie w momentach opisujących małżeństwo Lindy i Paula i mówiących o nich w czasie teraźniejszym, jak to są szczęśliwi (książka pochodzi z 1992 rok- Linda zmarła w 1998, stąd nieustannie towarzyszące mi dziwne uczucie, że... tego już nie ma), momentami melancholijnie, momentami parskałam śmiechem.
         Powiem tak... Kocham Beatlesów. Uwielbiam Paula McCartneya. Lubię Lennona. Wiem, że fani Beatlesów z Johnem na czele mogę nie być usatysfakcjonowani tą biografią (przy czym zachwyceni biografią Johna Lennona, przez którą ja ledwo przeszłam w czasie miesiąca). Widać, że książkę napisał pozytywny, beatlesowsko-paulowy świr, który Go uwielbia. Więc jeśli chcecie poznać Paula McCartneya, jak najbardziej polecam.
        I w biografii doszukałam się wypowiedzi, która wywołała u mnie dziwne uczucia.. trochę wzruszyła, trochę rozbawiła- sama nie wiem. Oto ona: ,,On zwlekał z tą ostateczną decyzją. Kazał nam mieć nadzieję do samego końca. Każda z nas mogła być Lindą McCartney....Nie uwierzysz, ale ja, mimo wszystko, bardzo cenię Lin <Lindę> za to, że umiała dokonać tego, co tak długo żyło  w moich snach''  ( słowa dorosłej kobiety, dawniej kochającej Beatlesów i Paula, na temat małżeństwa Lindy z Paulem). Ładne. Dziwne. Wyznanie dorosłej kobiety, patrzącej z perspektywy czasu na to, jak była fanką zauroczoną w swoim idolu.

wtorek, 10 stycznia 2012

,,Woody według Allena''- autobiografia.

Autor: Woody Allen/ Stieg Bjorkman
Gatunek: autobiografia
Ilość stron: >330
Tytuł oryginału: Woody Allen on Woody Allen: in conversation with Stig Björkman
Rok pierwszego wydania: -
Rok wydania polskiego : 1998 (?)
Ocena:  7,5/10

      Rozmowa dwóch bardzo inteligentnych mężczyzn: szwedzkiego krytyka filmowego- Stiega Bjorkmana i genialnego scenarzysty, słynącego ze swego poczucia humoru- Woody Allena.
     Jedno jest pewne: jeśli ktoś sięga po tę książkę ze względu na ciekawość życia prywatnego Allena czy z nadzieją, że każda strona ,,ociekać'' będzie Jego poczuciem humoru- zawiedzie się. Książka w 99% opiera się na twórczości Allena- o życiu prywatnym wspomniane jest mimochodem, między wersami. Więc jeśli już ją kupujesz/wypożyczasz/zaczynasz czytać- zrób sobie ,,trening'' w postaci zapoznania się/przypomnienia sobie choć ułamka Jego filmów, bo inaczej odpadniesz po kilkunastu/kilkudzesięciu stronach :)
     Jedno jest pewne: Bjorkman całkowicie zasłużenie nazywany jest ,,doskonałym znawcą twórczości Allena''. Wiedza, jaką prezentuje, jest wprost oszałamiająca.
       Z czystym sercem polecam tę pozycję każdemu, kto interesuje się filmami Allena. Książka to skarbnica wiedzy na temat powstawania scenariusza, współpracy z aktorami czy ciekawostek z planu każdego z filmów.

sobota, 7 stycznia 2012

,,Alchemik'' - Paulo Coelho

Autor: Paulo Coelho
Gatunek: 
Ilość stron: 211 
Tytuł oryginału: O alquimista
Rok pierwszego wydania: 1988
Rok wydania polskiego : 1995
Ocena:   3/10


              Paulo  Coelho. Autor, którego jedni uwielbiają, uważając za najlepszego z najlepszych, a drudzy wyśmiewają, cytując przesłodzone cytaty z Jego książek. Chcąc mieć swoje zdanie na swój temat, przeczytałam książkę która uważana jest za Jego najlepszą: ,,Alchemik’’. I …zdecydowanie jest mi bliżej do grupy drugiej. Dziwię się nawet, że poświęcam czas na pisanie tej opinii… Mając nadzieję, że to tylko jedna książka, i by wyrobić sobie zdanie przeczytam co najmniej 3, przeczytałam połowę ,,Pielgrzyma’’. Połowę, bo do końca nie dobrnęłam.
               Zgadzam się z często powtarzającymi się opiniami: pseudofilozoficzny bełkot. Aż mi przykro, że takich słów muszę użyć do jakiejkolwiek książki, bo zawsze staram się znaleźć plusy. Ale tu, jak bardzo bym nie szukała- nie mogę. Jak dla mnie: słodka bajeczka dla dzieci, jak to ,,marzenia się spełniają’’, ,,warto marzyć’’ itp.. I tak przez ponad 200 stron.  Dobra. Książka jest o tym, że każdy z nas ma swój cel, który pragnie zrealizować. Ale czy do tej wiedzy potrzebny nam jest Coelho ? Z całym szacunkiem dla autora- najwyraźniej pisząc, spełniają się Jego marzenia ! I brawo- doceniam, szanuję, ale.. skąd ten powszechny zachwyt ? Rozumiem- o gustach się nie dyskutuje, ale.. niech z każdej strony przestaną na mnie padać cytaty czy książki Coelho…
               Miało być głębokie i zmuszające do rozmyślań. Może jestem nieczuła (nie płakałam na ,,Królu Lwie’’, coś w tym jest…), ale jedyne uczucie po przeczytaniu tej książki to smutek, że stała się bestsellerem . 
Nie przeczę- spróbuję przeczytać jeszcze jakąś pozycję tego autora. Nie powiem też, że żałuję przeczytania ,,Alchemika''- kiedyś to musiało nastąpić.


               Też macie takie odczucia co do ,,Alchemika’’/Coelho/ powszechnego szału ? A może macie lepsze doświadczenia z Jego innymi pozycjami ? 

,,Romeo i Julia''-William Szekspir


Autor: William Szekspir
Gatunek: dramat
Ilość stron: 123
Tytuł oryginału: Romeo and Juliet 
Rok pierwszego wydania: 1597
Rok wydania polskiego : -
Ocena: 10/10
             

             Przyznam- znaczącą część dla pokochania tej książki miał spektakl ,,Romeo i Julia’’ w teatrze Buffo. Ba ! Dzięki zachwytowi nad tym spektaklem sięgnęłam po tę cudowną książkę !
                I.. jestem zachwycona. Zaczęła się mania. Poprzez ciągłe czytanie- zapamiętywanie tekstu książki i przypominanie go sobie w  środku nocy. Pisanie rozprawek, prac, charakterystyk na podstawie szesnastowiecznego dzieła. Badanie historii powstania ,,Romeo i Julii’’, życiorysu i twórczości Szekspira, teatrów, w których dramat ten był wystawiany ( a jest tego baaaardzo dużo), i- w przypadku musicali- tekstów piosenek…
                O ile do klasyków nie podchodzę z często zauważalnym założeniem: ,,Jak to ?! To trzeba lubić, to klasyka !’’, to ,,Romea i Julię’’ wielbię dozgonnym uczuciem. Wielu moich znajomych rezygnuje z przebrnięcia przez tę książkę twierdząc, że jest ,,za trudna’’. Może ? Nie wiem, ja czytałam ją zafascynowana każdym zdaniem J
                Która z nas nie wyobrażała sobie siebie jako Książniczki czy bohaterki cudownej historii miłosnej ? Ja odstawiłam wszystkie księżniczki na bok. Chcę, by ktoś mnie kochał tak, jak Romeo-Julię. Serenady pod oknem, potajemne ucieczki, maksymalne poświęcenie...
Chcę być Julią !

Pozwolę sobie wkleić link do piosenki pochodzącej z musicalu ,,Romeo i Julia’’ w teatrze Buffo w wykonaniu Pana Jakuba Szydłowskiego pt. ,,Ojciec Laurenty’’. Piosenka w pięknych słowach ukazująca wątpliwości człowieka wierzącego- wiele cudownych sentencji, które na zawsze zostaną w mojej pamięci: 

Oczywiście równie mocno polecam resztę piosenek z tego musicalu- ta jest tak .. na zachętę, chociaż mnie urzekła najbardziej :)
Z całego serca zachęcam również do wybrania się do teatru- szczególnie, jeśli ktoś lubi się wzruszyć- płacz gwarantowany (momentami również ze śmiechu :) ) 
I jeszcze coś, co zawsze poprawia mi humor : 




piątek, 6 stycznia 2012

,,Mały Książę''- Antoine de Saint-Exupery

Autor: Antoine de Saint-Exupery
Gatunek: baśń
Ilość stron: 82
Tytuł oryginału: Le Petit Prince 
Rok pierwszego wydania: 1943
Rok wydania polskiego : 1947
Ocena: 10/10
           
        Są takie książki, które różni ludzie rozumieją różnie.  Jedni widzą w nich bajkę, inni pouczającą historię o ludziach. Spojrzenie na nią może zmieniać się wraz ze światopoglądem, zawodem, ilością przeczytanych książek, wrażliwością, wyobraźnią czy wiekiem. Niektórzy za pierwszym razem rozumieją ją dosłownie, by po pewnym odkryć jej zupełnie inną stronę.
           Taką książką jest ,,Mały Książę’’,  Antoine'a de Saint-Exupery'ego . Niepozorna. Na okładce mały ludzki, stojący na planecie, wokół gwiazdy i planety… Łatwo pomyśleć: ,,A, zwykła bajeczka’’. A wtedy.. otwieramy ją i wchodzimy w inny świat. Pierwsza strona: wspomnienia człowieka opowiadającego, jak to mając 6 lat, zainspirowany obrazkiem w książce, narysował węża boa trawiącego słonia, a wszyscy dorośli stwierdzając, że to kapelusz, każą mu się uczyć!
          Książka jest dziecięcym, wrażliwym spojrzeniem na zabieganych dorosłych, często gubiących się w tym wielkim świecie. Uczy nas przyjaźni,  tolerancji, odpowiedzialności. Momentami okropnie wzrusza, momentami bawi. Po lekturze zostają pytania: czy i ja taki będę? A może już jestem ? Czy przestałem być dzieckiem i już nigdy nie wybrnę ze świata dorosłych ?
          W czasie omawiania ,,Małego księcia’’ na języku polskim Pani dała nam zadanie: Macie dwie minuty. Pomyślcie, do kogo z książki najbardziej jesteście podobni. Bankiera, Pijaka, Latarnika, Króla, Próżnego…  Zadanie skłoniło do myślenia nad sobą samym. Szczerze ? Nie pamiętam, co odpowiedziałam. Chyba muszę przeczytać po raz kolejny- może znowu odbiorę ją inaczej i bogaciej?
          Piękna książka. Zarówno jako bajka, w której nie trzeba szukać głębszego sensu, jak i opowieść z ukrytym sensem, wartą przeczytania w każdym wieku i spojrzenia na swoje życie inaczej. Może jako poradnik: ,,Jak się nie zachowywać’’ ?  Serdecznie zachęcam wszystkich do przeczytania jej. Czytałeś dawno? Spróbuj jeszcze raz, może  zmieni Ci się jej odbiór J



,,Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu''
,,Powinienem był ją sądzić wedle czynów, a nie słów''
,,Człowiek naraża się na łzy, gdy raz pozwoli się oswoić''
,,Mowa jest źródłem nieporozumień''

,,Kamienie na szaniec''- Aleksander Kamiński


Autor: Aleksander Kamiński
Gatunek: Literatura faktu
Ilość stron: 220
Tytuł oryginału: -
Rok pierwszego wydania: 1943
Rok wydania polskiego : 1943
Ocena:10/10 + dozgonna pamięć i wdzięczność

,,A kiedy trzeba- na śmierć idą po kolei,
Jak kamienie przez Boga rzucone na szaniec'' J.Słowacki, ,,Testament mój''


            Jaką moc musi mieć książka, by przekonać osobę kompletnie nie posiadającą wiedzy o wojnie, która mimo wszystko uznaje każdą teorię dotyczącą tego zagadnienia za nudną i mało przekonywującą, a za jedyne osoby warte wysłuchania uznaje te, które brały w niej udział i przeżyły ten koszmar?
                   Przyznaję- tą osobą jestem ja. Oczywiście, z całym szacunkiem dla walczących i świadomością okrucieństwa wojny ! Ale nie każdy musi mieć wrodzoną ciekawość- ja po prostu słysząc ,,wojna'' odcinam ( a raczej odcinałam) się/ przełączam na inny kanał/ wyłączam stronę/ przerzucam kartkę/ zmieniam temat.
                  A jednak ! ,,Kamienie na szaniec'' ma moc. Ogromną. Z moją wcześniejszą, bardzo ogólną wiedzą na temat: ,,o czym jest ta książka'' byłam raczej nieprzychylnie nastawiona, i zaczęłam ją czytać z konieczności (lektura). Ale.. pierwsza strona..piąta.. dziesiąta.. dwudziesta..setna.. i tak do końca. Siedziałam i pochłaniając każde słowo skończyłam bez najmniejszej przerwy. To jest moc. Poczuć duchową więź z bohaterami -Alkiem, Rudym i Zośką. Momentami uśmiechać się nad ich młodością i pomysłami, a momentami płakać, jakby coś stało się moim prawdziwym znajomym. A potem... zamknąć książkę i ze łzami wciąż spływającymi po policzkach poczuć to nieopisane uczucie: to już koniec. Nie tylko książki- jakiejś części mnie. Na wiele spraw już nigdy nie spojrzę tak samo.
              ,,Kamienie na szaniec'' to obraz niesamowitej odwagi, wiary, miłości, nadziei, poświęcenia, walki o swoje zasady i ojczyznę..

           Po lekturze dobrej książki powinny pozostać nam jakieś pytania. U mnie pozostało wiele, ale jedno, najważniejsze, nad którym- mimo, że minęły 3 lata od mojej pierwszej styczności z tym dziełem- nadal się zastanawiam: ,,Kto, i czy w ogóle ktoś, teraz, z moich znajomych, rodziny, byłby w stanie do takich poświęceń? Do walki?''. Nie ma co się oszukiwać słowami: ,,Nawet tak nie mów! Nic takiego się stanie, to inne czasy, koniec wojen !''. Czy ktoś byłby w stanie teraz założyć mundur, wziąć do ręki karabin i walczyć? Postawić się żołnierzom ? Postawić się wrogom, narażając na tortury ? A w czasie tortur, mimo ogromnego bólu, chronić przyjaciół ?
         A ja? Jak ja bym się zachowała w takiej sytuacji ?
          Powiem Wam szczerze: nie mam najmniejszego pojęcia. Z jednej strony, nie czuję się bardzo związana z Polską. Jest to dla mnie miejsce, w którym się urodziłam  i niewiele jest rzeczy, z których jestem naprawdę dumna- Polska Siatkówka (gdy jest mecz momentalnie siedzę cała biało-czerwona przed TV) , operatorzy filmowi (jedni z najlepszych na świecie), Kraków, Wrocław, Poznań i właśnie- Polska odwaga i honor. Z drugiej strony: kto wie? Może w takim momencie poczułabym odwagę i obowiązek ? Trudno powiedzieć... Oczywiście: ciekawi mnie to, co nie znaczy, że chciałabym się tego dowiedzieć, wolę żyć w błogiej nieświadomości.
           Opis z okładki- mnie trafił prosto w serce: ,,Opowiada ona o młodych ludziach, dla których przyjaźń, wierność, obowiązek, Ojczyzna- były autentyczną, a nie tylko deklarowaną wartością''. Chciałabym tu coś napisać ale.. co ? Wielu z nas pytanych, co jest najważniejsze w życiu, wymienia własnie te cechy. A w najgorszych czasach? Bylibyśmy skłonni do poświęceń ?
          W moim wydaniu książki na pierwszej stronie umieszczona jest praca Pani Agnieszki Bryś, studentki polonistyki. Pisze Ona: ,,...to postacie, które przez całe moje życie będą wskazywać mi drogę; ich krótkie, lecz jakże piękne życiorysy- to dla mnie wzór postępowania, a wypracowane przez Nich wartości, począwszy od codziennej pracowitości, sumienności i pogodnego uśmiechy, do braterstwa, bohaterstwa czy przede wszystkim gorącego umiłowania Ojczyzny, stały się moimi ideałami. To dzięki Nim poczułam się dumna, że jestem Polką, Ich rodaczką, że Matką nam- ta sama ziemia- Polska.Pisząc o Nich chciałabym unikać wzniosłych słów (choć nie umiem), bo przecież przy swojej wielkości byli Oni tacy skromni i tacy zwyczajni. I ci zwykli młodzi ludzie potrafili trwale wyryć swe imiona na kartach historii pokoleń-w pamięci Ich rówieśników, moich rówieśników i wierzę, że i tych, którzy nadejdą...''.
                  Słowa: ,, ..poczułam się dumna, że jestem Polką- Ich rodaczką''  najbardziej odzwierciedlają moje uczucia. Jestem bardzo, ale to bardzo dumna, że takie osoby żyły w tym kraju,co ja, miały te same tradycje, wiarę, może chodziły po ulicach, którymi i ja czasami przechodzę?
                  Niedawno mój młodszy o 3 lata kolega zapytał, o czym są ,,Kamienie na szaniec'', bo musi przeczytać. Gdy odpowiedziałam, że o polskich harcerzach w czasie wojny skrzywił się i stwierdził, że to nuda. Uśmiechnęłam się, przypominając sobie, że sama tak myślałam. A teraz ? Przeczytałam ją kilka razy, poruszam jej wątek w wielu wypracowaniach i bardzo często o niej myślę i otwieram, by przeczytać chociaż mały, losowy fragment.
               Dziękuję. Zośce, Alkowi i Zośce. Panu Kamińskiemu. I... Ministerstwu Edukacji za to, że ustanowili ją lekturą; przyznam, że gdyby nie to, to pewnie bym jej nie przeczytała..
                 Ileż to nieodkrytych, niezauważalnych i wspaniałych książek na nas czeka ?

czwartek, 5 stycznia 2012

,,Kościół dla średnio zaawansowanych''- Szymon Hołownia

Autor: Szymon Hołowni
Gatunek: lit.popularnonaukowa- religia
Ilość stron: 209
Tytuł oryginału: -
Rok pierwszego wydania: 2004
Rok wydania polskiego : 2004
Ocena: 9/10

,,Kościół dla średnio zaawansowanych'' to pierwsza książka autorstwa popularnego dziennikarza i publicytsty (od 2006 Newsweek Polska), dyrektora programowego Religia.tv- Pana Szymona Hołowni.
Bardzo lubiąc i szanując Pana Szymona za odwagę w głoszeniu poglądów, na 15. urodziny dostałam od przyjaciół 3 książki Jego autorstwa, kolejną od mamy, potem z okazji Jego przyjazdu do mojego miasta jeszcze kolejna, i od tego czasu: jaka się nie ukaże, tą mam ;) (aktualnie 7 pozycji).
Przy czym ,Kościół dla średnio zaawansowanych' uważam za jedną z najbardziej udanych. Książka wyjaśnia wiele, często podstawowych i często słyszanych (np. ,,Znak pokoju''), czasem kompletnie mi wcześniej nie znanych pojęć (,,Watykańska ruletka'') związanych z religią, Kościołem jako wspólnotą, objaśnia hierarchie i zależności... Przy czym jest napisana bez patosu,  z  totalną swobodą widzianą w każdej książce Pana Hołowni; do tego wiele ciekawostek, anegdotek i poczucia humoru.
Wiadomo- może nie każdemu się spodobać, ja mam to do siebie, że religią interesuję się bardzo i pochłaniam książki pisane przez księży czy poruszające tematy związane z wiarą na przestrzeni wieków, przy czym wiem, że często ludzie dziwnie na mnie patrzą- w szkole, na przystanku- gdy czytam książkę właśnie w tym stylu. Nie dziwi więc, że gdy się dowiedziałam o spotkaniu autorskim z Panem Hołownią w moim mieście, to przez tydzień chodziłam podekscytowana, i ostatecznie na miejscu byłam godzinę wcześniej, siedziałam w pierwszym rzędzie, a na koniec (ku zdziwieniu autora) przyszłam ze wszystkimi książkami po podpis ;)
Zdecydowanie polecam, szczególnie wszystkim ,,średnio zaawansowanym'', ale też wszystkim, którzy myślą,że Kościół znają: dowiedzą się na pewno dużo więcej :)

Z innej beczki: ,,Nowy Jork- 101 miejsc, które musisz zobaczyć. Podróże w wyobraźnią'' A.Radziejowska oraz M.Rygielski

Autorzy: A.Radziejowska, M.Rygielski
Gatunek: przewodnik
Ilość stron: 280
Tytuł oryginału: -
Rok pierwszego wydania: 2011
Rok wydania polskiego : 2011
Ocena: 10/10

           Dlaczego napisałam, że ,,z innej beczki'' ? Otóż dlatego, że na niewielu blogach można spotkać się z recenzją przewodnika :) Ale ten aż się prosi, by go chwalić !
Znalazłam go w ,,nowościach'' mojej biblioteki, więc chcąc bardziej poznać NY od razu wypożyczyłam, nie patrząc nawet na tył okładki czy wybraną stronę. Dopiero w domu zobaczyłam, jak świetnie jest napisana. Moja - i tak wielka- miłość do języka angielskiego i krajów Ameryki i Anglii wzrosła stu krotnie.
       Książka napisana przez dwoje polaków, od lat mieszkających w NY. Przybliżają nami Oni ogromną ilość ciekawostek, ciekawych miejsc, często ukrytych i nieuczęszczanych, nawiązań do Polski.. Przy każdym opisie miejsca znajdziemy informacje o stronie internetowej,cenie biletów i dogodnym dojeździe.
      Nigdy, ale to nigdy nie myślałam, że  z taką chęcią można czytać przewodnik. Do tego książka przepełniona humorem i subiektywna- autorzy nie tylko słodzą , ale i pokazują ,,ciemniejsze'' strony miasta.
      Polecam, polecam, polecam, nie tylko marzącym o wyjeździe do NY- każdemu ! :)



,,Złe Małpy''- Matt Ruff


 Autor: Matt Ruff
Gatunek: science fiction
Ilość stron: 280
Tytuł oryginału:  Bad Monkeys
Rok pierwszego wydania: 2007
Rok wydania polskiego : 2009
Ocena: 5/10

        ,,Złe Małpy to thriller psychologiczny, laureat nagród PNBA 2008 i Alex Award 2008. Książka zachęciła mnie opisem na okładce (nigdy wcześniej o niej nie słyszałam): ,,Przypuśćmy, że pewne twoje działania, na przykład popełnianie tu i ówdzie małego, niewykrywalnego morderstwa, uczyniłyby świat lepszym miejscem. Czy wchodzisz w ten układ?", więc mając mało czasu na dalsze biblioteczne poszukiwania, to właśnie ją wypożyczyłam. Dobry wybór? Dość dobry- ani dobra, ani słaba, momentami ciągnąca się i nudna, momentami pasjonująca.
       Historię poznajemy poprzez wspomnienia głównej bohaterki, Jane Charlotte, która opowiada je w oddziale psychaitrycznym aresztu lekarzowi, próbującemu odkryć całą prawdę (kim jest lekarz ? Do ostatnich stron się nie dowiemy, choć to dość istotna i zaskakująca informacja :) ) Jane należy do Wydziału Usuwania Nieformowalnych Osób- potocznie ,,Złe Małpy''
       Ogólnie podsumowując: wiele zwrotów akcji i nic nie jest takie, jakie wydaje się być :) Czyta się bardzo szybko. Mało ambitna, raczej na jeden weekend: przeczytać i .. mieć przeczytaną, bez specjalnych emocji.

wtorek, 3 stycznia 2012

,,John Lennon: Życie''-Philip Norman.

Autor: Philip Norman
Gatunek: Biografia
Ilość stron: Nie pamiętam dokładnie, koło 670 :)
Tytuł oryginału: John Lennon: The Life
Rok pierwszego wydania: 2008
Rok wydania polskiego : 2010 ( z okazji 70. urodzin)
Ocena: 6/10

Jako wielka fanka zespołu ,,The Beatles'', zaraz po zakupieniu karty bibliotecznej wypożyczyłam niemal siedmiosetstronnicową biografię Johna Lennona. Tym bardziej chętnie, że spotkałam się z setkami opinii, z czego negatywne stanowiły niewielki procent. Co wpłynęło na mój wybór, poza uwielbieniem zespołu ? Wielka ciekawość człowieka, jakim był John Lennon, Jego charakterystycznego poczucia humoru, przeżyć, inspiracji, przez które powstały najcudowniejsze piosenki w dziejach muzyki rockowej. Do tego historia Jego związku z Yoko Ono, licznych romansów i wybryków.
Niestety- zawiodłam się. Wypożyczyłam ją myśląc, że będę siedzieć nocami poznając życie geniusza. Okazało się jednak, że po kilkudziesięciu stronach zaczęłam się niemiłosiernie nudzić,  cały czas wmawiając sobie, że ,,jeszcze się rozkręci''. Rzeczywiście, rozkręciło się tak jak się spodziewałam w okolicach opisu związku z Yoko, jednak wcześniej musiałam przebrnąć przez niemal pół książki. Trudno mi stwiierdzić, co wpłynęło na tę nudę. Bardzo długie opisy wydarzeń, również tych mało wnoszących ? Malutkie literki sprawiające, że czytało się trudniej ? A może moje nazbyt optymistyczne nastawienie ?

Trzeba jednak przyznać: prawda, prawda, i jeszcze raz prawda, Norman jest świetnym dziennikarzem , nie omija wstydliwych fragmentów  z  życia JL. Nie stroni od własnych komentarzy i opinii, momentami prezentując niebywałe poczucie humoru.
Przebrnęłam jednak przez całą książkę, ale muszę przyznać- spodziewałam się szału,a zawiodłam się bardzo. Nie powiem, że nic nie wniosła do mojej wiedzy o zespole: wniosła nawet sporo. Jednak mam minimalne porównanie: czytam teraz biografię Paula McCartneya autorstwa Piotra Chróściela, i niespełna połowa cieniutkiej  książki wniosła więcej, niż prawie 700 stron księgi.
Czy warto przeczytać? Jako fanka Beatlesów nie żałuję, że przeczytałam, kiedyś to musiało nastąpić ;) Polecam zapaleńcom (jednak radzę wypożyczyć-sami ocenicie, czy warto wydać ok.60 zł na nowiutką książkę)-tym bardziej, że na polskim rynku brakuje pozycji o Beatlesach- , ,,zwykłym'' słuchaczom- niekoniecznie ;)

poniedziałek, 2 stycznia 2012

,,Harry Potter'' J.K.Rowling

Autor: Joanne Murray Rowling
Gatunek: Fantasy
Ilość stron: hoho, a może i więcej
Rok wydania pierwszej książki z serii (świat/Polska): 1997/2000
Rok wydania ostatniej: 2007/2008
Ilość książek w serii: 7
Ocena: 100000^100 / 10 :)


Zastanawiając się, jaką książkę mogłabym opisać jako pierwszą, spojrzałam na mój regał z książkami, i - jak zawsze- od razu mój wzrok przykuła prawdopodobnie najsłynniejsza i najchętniej czytana przez ludzi w każdym wieku seria- ,,Harry Potter''. Prawdopodobnie uciekając z pożaru w domu spakowałabym te książki, i jak ostatni świr siedziała i czytała czekając, aż strażacy wypełnią swoją misję. Dlaczego tak je uwielbiam ? Oprócz tego, że jest w nich coś takiego, że poruszają miliony, to ,,Harry Potter i Kamień filozoficzny'' był pierwszą książką, od której jako dziecko autentycznie nie mogłam się oderwać, czytając do później nocy mimo wyraźnych zakazów rodziców (chociaż przepuszczam, że książka została kupiona raczej dla mamy, niż dla mnie, która również pochłaniała wszystkie książki serii kłócąc się, kto- Ona, dwójka starszego rodzeństwa, czy ja, ma przeczytać świeżutkie wydanie, prosto z  księgarni.) Od tego czasu na każdą premierę czekałam z ogromną niecierpliwością, odliczając dni i czytając godzinami, by jak najszybciej poznać dalsze losy Wielkiej Trójki. Poza tym, jako dziecko miałam dysleksję, przez co wstydziłam się podchodzić do tablicy, a i z moją mową nie było najlepiej; czytając sagę, chcąc nie chcąc nauczyłam się poprawnie pisać, a czytając na głos dialogi polepszyła się moja mowa.

Temat ,,Harry'ego...'' jest, jak wszyscy wiemy z obserwacji, bardzo często poruszany: przez media, kościół, czy nauczycieli. Ma zarówno gorących zwolenników, czekających godzinami pod księgarnią w dniu premiery i tak jak ja odliczających dni,w których pojawi się nowa część (mam na myśli tu..zdrowych fanów. Kwestie wycinania sobie błyskawicy żyletką na czole czy skakania z miotłą z balkonu myśląc, że się poleci i złapie Złoty Znicz zostawiam psychologom), ale również skrajnych przeciwników, którzy na samo słowo ,,Harry'' dostają drgawek. Jak najbardziej skłonna jestem zrozumieć przeciwników, którzy przeczytali chociaż pierwszą część. Ale oceniać tylko na podstawie tego, że słyszało się, że ksiażka jest o magii, dlatego jest zła, i najlepiej wycofać ją ze sprzedaży, bo odsunie dzieci od Kościoła i zniszczy im dzieciństwo, przez ludzi, którzy uprzedzeni nawet nie wzięli książki do ręki ? Spoooora przesada-  z takimi osobnikami najlepiej nie dyskutować, bo tylko nazwą nas złem wcielonym i dzieckiem diabła (i w moim kierunku się to zdarzyło, nie przeczę..). Sama należę do kilku wspólnot kościelnych i gdy tylko pada temat Harry'ego jestem pierwsza do dyskusji. Przytoczę pewną historię: Otóż w 2008 roku niemiecka krytyczka filmowa, Gabriele Kuby upubliczniła treść liściku, który jakoby napisał aktualny papież, Benedykt XVI, jeszcze za czasów bycia kardynałem Ratzingerem. Kuby napisała książkę, z której wynikało że Potter to praktykujący satanista, a Kardynał miał jej zdanie poprzeć i dodać otuchy i odwagi w głoszeniu swojego zdania. Jak się okazało- Ratzinger nie podzielał jednak konieczności egzorcyzmowania Pottera, na co z kolei krytyczka zaprotestowała twierdząc, że ten ją poparł i tak dalej, i tak dalej.. Księgarnie poinformowały, że ,,Potter' stał się bestsellerem w malutkim Watykanie. O książkę kłócili się wszyscy: od ministrantów szepczących po cichutku w zakrystii, po wielkich teologów. Wszyscy zastanawiali się: komu wierzyć ? Próbę odpowiedzi podjął australijski jezuita, Michael Kelly informując, a raczej przypominając, że nauka kościoła nie zawiera się w prywatnych listach. Wyjaśniał, że gdyby tak było, równie dobrze należałby przyjąć, że za czasu pontyfikatu Jana Pawła II każdy był zobligowany kibicować klub piłkarski z Liverpoolu. I na tym sprawa..ucichła.
Pewien polski ksiądz, w zamieszczonym w swojej książce rachunku sumienai pyta: ,,Czy czytałeś książki o magii, wtajemniczające w czary i magię, na przykład ,,Harry'ego Pottera'' ?

Polski publicysta, Pan Artur Sporniak w swoim felietonie broni ,,Harry'ego'', punkt po punkcie analizując książkę i dowodząc, że książki J.K.Rowling:
- pokazują ,,wartość przyjaźni, wierność dobru nawet za cenę cierpienia'' (Harry i Dumbledore)
- wartość odwagi, poświęcenia, narażania życia dla ochrony innych, pomocy niesłusznie oskarżonym, prześladowanym czy słabszym (Neville)
-uczciwej walki, nawet pomocy rywalowi w potrzebie
-uczą, że nikogo nie wolno przedwcześnie osądzać czy skreślać (Snape, Lupin..)
-że każdy ma prawo do drugiej szansy i że dobrze jest wybaczać (Glizdogon)
-potępione jest w nich wykozystanie siły, stanowiska dla egoistycznych celów, manipulacja, kłamstwo prasowe...

Ksiądz Jacek Dunin-Borkowski przekonuje, że upierający się przy stanowisku, że Rowling zachęca dzieci do magii, mogliby stwierdzić, że Sienkiewicz postacią Zagłoby promuje alkoholizm i wyjaśnia, że naturą dzieci jest to, że czytają bajki, i chcąc je oderwać od kolejnej gry komputerowej, warto podsunąć im ,,Harry'ego...'', który być może przetrze szlaki do twórczości Mickiewicza czy Żeromskiego.
Podsuwajcie, czytajcie.. Osobiście chcę przechować ,,Harry'ego'' w jak najlepszym stanie, by kiedyś móc powiedzieć mojemu dziecku: ,,Kochanie, już czas. To dla Ciebie.''- i wręczyć najcudowniejszą historię przyjaźni, jaką w życiu czytałam, i która ukształtowała moje dzieciństwo. Może tym to sposobem zyskamy kolejną fankę Harry'ego ? Mam nadzieję, bo sama.. jako szesnastolatka nie wyobrażam sobie życia bez wracania do ,,Harry'ego Pottera''  i chcę za kilkanaście lat, patrząc na moją córeczkę przypomnieć sobie, jak i ja kiedyś czytałam przez całą noc (ciekawe, czy tak jak ja będzie płakać, przy śmierci Hedwigi i Dumbledora, kochać część ,,Więzień Azkabanu'' , Lockharta i Lupina, upodabniać się do Ginny,i nie znosić wrednego Malfloya, który jednak czasami wydawał się być milutki ? )  :) I czy będzie uważać Wielką Trójkę za część samej siebie, i czuć dziwne, nie dające się opisać uczucie, po przeczytaniu ostatniego zdania ostatniej części ?

ALWAYS.


P.S. A Wy ? Kogo z bohaterów lubicie, za kim nie przepadacie, i którą część darzycie największym sentymentem ? Ulubione cytaty, momenty ? Może zaklęcie, zajęcie, nauczyciela ? A może jakieś argumenty za złem ,,Harry'ego..''? Chętnie przeczytam opinie każdej ze stron :) 


Początek !

10 minut temu stwierdziłam: ,,Założę bloga, czemu by nie?''
O czym ? Głównie o książkach, bo tego tematu wiecznie mało :)
Czasami może trafić się notka o jakimś filmie, artyście, albumie, piosence,może jakieś czy ciekawostki wyszukane w internecie inspiracje ? Właśnie. ,,Może''. Mam nadzieję, że Wam się spodoba :)
Oprócz oczywistych przewidywanych wartości tego bloga, jakim jest pomoc w wybraniu czegoś wśród tysięcy oferowanych nam książek, jest egoistyczna chęć rozwijania swojej pasji dziennikarskiej- może za rok blog będzie czytany i odwiedzany codziennie przez chociaż jedną osobę? :) To już będzie sukces :)
O mnie ? Nie znoszę tego, ale wypada :)
Mam 16 lat, uwielbiam czytać i oglądać filmy (każdy tak mówi, wiem wiem, ale ja naprawdę to UWIELBIAM ! :) ). Poza tym kocham zespół The Beatles i twórczość Pana Grzegorza Turnaua. Uwielbiam sowy co wyrażam malutką kolekcją figurek, biżuterii i innych rzeczy z nawet najmniejszym ich motywem oraz bajki Disney'a ;) Interesuję się kulturą Francji, Wielkiej Brytanii i Ameryki Północnej, marzę, by pojechać do Londynu, Paryża, Nowego Jorku i Liverpoolu... hmm.. to chyba wszystko :) Motto ? Ciężko stwierdzić, ale od razu przyszło mi na myśl zdanie świętego Augustyna: ,,Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą''- to chyba coś znaczy :) .
Więcej.. dowiecie się w swoim czasie :)
Jeśli to czytasz: dziękuję ! :)